wtorek, 29 września 2009

without wax

The phrase, sine cera (pronounced “sin-ah care-ah”) is Latin for “without wax.” The story goes that dishonest or untalented sculptors in ancient Rome or Greece covered flaws in marble and pottery with wax. To demonstrate a quality product, honest sculptors labeled their creations “sine cera”—indicating a piece with flaws left uncovered. The term, sine cera, became synonymous with such honest presentation, that it eventually became the root of the word “sincere.”

It’s a fantastic story. And also a false one. More likely, the word “sincere” is derived from the Latin sincerus, meaning “pure.” If that isn’t enough, the Oxford English Dictionary says “there is no probability” in the “without wax” story being true.

The purpose of this anthology is to provide a public space for people that might otherwise not be heard. We chose sine cera to demonstrate the sincerity of their words and honestly present them. And now we find this meaning to be a myth. But what better way to bridge social, economic and educational backgrounds? Myths, such as the one created here, present universal meaning through their perception and misperceptions, through narrative and symbolism. In some ways, myth can bring us closer to truth.

piątek, 11 września 2009

smok i motyl w kosmosie

http://wiadomosci.onet.pl/131617,21,0,pokaz.html

slow kilka o przyjazni...

Czy kobietę i mężczyznę może łączyć tylko przyjaźń? Psychologowie uważają, że takie platoniczne uczucie oczywiście jest możliwe, ale czasami piekielnie trudne, bo prędzej czy później wkradnie się do niego erotyczne napięcie i zwykłe przytulenie może w jednej chwili nabrać miłosnego znaczenia...
Początek fascynacji płcią przeciwną przypada na okres nauki w szkole średniej – chłopcy i dziewczęta nawiązują coraz bliższe relacje, zacieśniane jeszcze w okresie studiów. Wiele tych znajomości jednak z czasem umiera, bo gdy zaczynamy się angażować w poważne związki o charakterze romantycznym, a następnie zakładamy rodziny, utrzymywanie dawnych i zawieranie nowych przyjaźni z osobą płci przeciwnej staje się coraz trudniejsze. „Nawet te osoby, których małżeństwo opiera się na całkowitym zaufaniu, mogą nie życzyć sobie, aby partner/partnerka poznawał nową przyjaciółkę/przyjaciela, zwłaszcza gdy jest to ktoś bardzo atrakcyjny”, twierdzi Michael Monsour, profesor z University of Colorado w Denver, autor książki Women and Men as Friends.

Brzydkiego przyjaciela żony jeszcze można znieść, ale gdy jest nim wysoki, wysportowany brunet... A przecież atrakcyjność fizyczna stanowi w relacjach międzyludzkich niezaprzeczalny walor – często kierujemy się nią w swoich sympatiach i antypatiach. „Wpływ atrakcyjności fizycznej daleko jednak wykracza poza kontekst erotyczny” – pisze w Psychologii miłości profesor Bogdan Wojciszke. „Ludzie ładni są po prostu generalnie bardziej lubiani i lepiej traktowani niż już i tak pokrzywdzone przez los osoby brzydkie”.
Osoby atrakcyjne postrzegane są jako posiadające wiele zalet: serdeczne, przyjacielskie, przyjazne, wrażliwe, zrównoważone, towarzyskie, miłe i interesujące. Uważane są też za szczęśliwsze i mające większe szanse na szczęście w przyszłości. Traktujemy je lepiej, częściej obdarowujemy życzliwością i wsparciem.
Linda A. Sapadin przeprowadziła badanie, którego wyniki opublikowała w artykule „Friendship and Gender”. Przeprowadziła ankiety wśród 156 pracujących ze sobą kobiet i mężczyzn na temat tego, co lubią, a czego nie lubią we wzajemnych kontaktach. Na pierwszym miejscu listy „minusów” wskazanych przez kobiety znalazło się erotyczne napięcie. Mężczyźni przeciwnie – najczęściej odpowiadali, że to właśnie pociąg seksualny był głównym powodem rozpoczęcia znajomości oraz że może nawet przyczynił się do jej pogłębienia. 62 proc. wszystkich badanych przyznało, że napięcie seksualne „jest wyczuwalne” w ich codziennych relacjach. Jaki z tego wniosek? Chcemy czy nie – zaczyna między nami iskrzyć i trudno nam to erotyczne przyciąganie całkowicie zignorować. „Staracie się zachowywać w przyjacielski sposób, ale te męsko-damskie elementy układanki i tak biorą górę” – podkreśla profesor O’Meara.

Sytuacja zmienia się wraz z upływem czasu. Zdaniem prof. Rosemary Blieszner z Virginia Tech, socjologa i autorki książki pt. "Dojrzała przyjaźń", w późniejszym wieku rzadko nawiązujemy nowe bliskie znajomości. Jej badania pokazały, że po okresie prokreacyjnym tylko około 2 proc. osób zyskuje nowego przyjaciela płci przeciwnej.
Czy to, że nasz partner ma przyjaciela lub przyjaciółkę oznacza, że mu nie wystarczamy? Niekoniecznie. Psychologowie społeczni zwracają uwagę na zjawisko tzw. responsywności, czyli nagrody w postaci reakcji otoczenia na to, jacy jesteśmy. Ludzie lubią być zauważani przez innych, zatem jej brak oznacza dla nich obojętność i często tłumaczony jest jako przejaw krytyki. „Partner jest responsywny w kontakcie o tyle, o ile to co mówi i robi, stanowi odpowiedź na nasze własne działania”, tłumaczy prof. Bogdan Wojciszke. „Responsywność partnera jest tym większa, im większa jest szansa, że odpowie na nasze próby komunikowania się z nim, im więcej jego działań stanowi odpowiedź na nasze własne działania oraz im bardziej rozbudowane są jego komunikaty”.

Camille Chatterjee w artykule „Czy mężczyźni i kobiety mogą być przyjaciółmi?”, stwierdza, że to mężczyźni więcej korzystają na bliskich związkach z kobietami. Uważa, że istnieją wyraźne różnice między przyjaźnią w wersji „kobiecej” i „męskiej”. Kobiety spędzające wspólnie czas głównie omawiają swoje myśli i uczucia, podczas gdy mężczyźni są znacznie bardziej zorientowani na działania podejmowane w grupie – wspólnie uprawiają sporty, dłubią przy samochodzie albo rozmawiają o giełdzie; rzadko dzielą się swoimi przeżyciami czy osobistymi refleksjami. Pomimo społecznych przemian, mężczyźni i kobiety nie szukają dodatkowych możliwości interakcji, od najmłodszych lat spędzają czas głównie w towarzystwie przedstawicieli własnej płci. Podział taki wyraźnie rysuje się w szkole podstawowej, gdy chłopcy i dziewczęta tworzą odrębne grupy. Profesor Monsour wyjaśnia: „Dzieci uczą się wtedy własnych sposobów odnoszenia się do siebie. Kiedy potem – inspirowane dojrzewaniem płciowym – łączą się w pary, widzą w sobie przede wszystkim partnerów do randek i potencjalnych współmałżonków, bo dotąd nie mieli okazji poznać się jako przyjaciele”. Badacze uważają, że stoi za tym interesujące zjawisko, zwane dobrowolną segregacją płci (z ang. voluntary gender segregation), które towarzyszy obu płciom przez całe późniejsze życie. „Widać to zwłaszcza na przyjęciach koktajlowych, gdy mężczyźni gromadzą się w jednym rogu pokoju, a kobiety w drugim” – wskazuje Monsour.
Jeszcze do niedawna wydawało się, że nic nie zachwieje stereotypem silnej i wyjątkowej męskiej przyjaźni... Tymczasem badanie przeprowadzone przez dr Sapadin wykazało, że mężczyźni znacznie wyżej oceniają swoje przyjaźnie z kobietami niż z innymi mężczyznami – zarówno pod względem jakości relacji, jak i poziomu rozrywki czy otrzymywanego wsparcia. Mężczyźni uczestniczący w badaniu szczególnie podkreślali rolę wzajemnego porozumienia i odnoszenia się do siebie – czego brakowało im w kontaktach z przyjaciółmi mężczyznami. Co ciekawe, kobiety równie wysoko w tych samych kategoriach oceniły swoje przyjaźnie z mężczyznami, co z kobietami. „Dzieje się tak, ponieważ kobiety oczekują większych emocjonalnych korzyści płynących z przyjaźni niż mężczyźni i tym łatwiej się rozczarowują, gdy ich nie otrzymają” – wyjaśnia Sapadin.

Kobiety zwierzają się kobietom i mężczyźni zwierzają się kobietom. Może to być powodem takich nieporozumień, jak w małżeństwie 28-letniej Joanny: Mamy działkę niedaleko jeziora, a naszą sąsiadką jest atrakcyjna rozwódka, która uwielbia wędkować – tak jak mój mąż. Ostatnio żałuję decyzji o kupnie działki. Sąsiadka i mój mąż bardzo się zaprzyjaźnili, dzwonią do siebie w ciągu tygodnia i omawiają te swoje „wędkarskie” sprawy. Powiedziałam mu, że nie życzę sobie, aby ta kobieta do niego wydzwaniała – skutek tego jest taki, że teraz się przede mną kryją. Niedawno widziałam przez okno, jak zaparkował samochód i nie wysiadał z niego przez dobrych 20 minut. Rozmawiał przez komórkę, ale kiedy zapytałam z kim, wyparł się, że coś takiego w ogóle miało miejsce. Powiedziałam, żeby pokazał mi telefon. Byłam na skraju wytrzymałości i zagroziłam, że jeżeli nie pokaże tego cholernego telefonu, to od niego odejdę. Dopiero wtedy przyznał się – to z nią rozmawiał, a właściwie radził się. Bo podobno ostatnio stałam się nieznośna, zazdrosna i go kontroluję. Załamałam się. Od tamtej pory ciągle płaczę, nie potrafię zrozumieć, dlaczego on mnie tak traktuje.

Mężczyźni zwierzają się kobietom, a co z tego mają one? Camille Chatterjee uważa, że kobiety także korzystają na przyjaźni z mężczyznami, bo stanowi ona swego rodzaju wytchnienie od – nierzadko wyczerpujących – kontaktów z przyjaciółkami. Z przyjacielem mogą swobodnie żartować i przekomarzać się, bez emocjonalnego obciążenia. „Mężczyźni nie są tak drażliwi na punkcie wielu spraw”, konstatuje dr Sapadin i ze swoich badań wyciąga następujący wniosek: „Przyjaźnie z mężczyznami są lżejsze, bardziej przypominają zabawę”. Niektóre kobiety przyznają również, że cenią sobie poczucie bezpieczeństwa oraz niezobowiązującą, niemal rodzinną zażyłość, jaka pojawia się w tak bliskich relacjach, niekiedy postrzeganych nawet jak namiastka kontaktów ze starszym bratem. Tym, co podoba im się przede wszystkim, jest możliwość dyskretnego „wejścia w kapciach” w męski świat i poznanie, jak oni widzą nas, kobiety.